Jeszcze kilka lat wstecz była tu
rwąca rzeka, zadbana, wykoszona, a nad
nią latem tętniło życie. Dziś panuje tu spokój i cisza, tylko czasem ktoś
przespaceruje się na most, który nadal pozostaje centralnym punktem Goleszowa.
Gdy wracam do rodzinnego domu usytuowanego tuż przy mojej Wisience nie mogę
uwierzyć w to, jak dziś ona wygląda. Do głowy przychodzą mi określenia:
zarośnięta, zaniedbana, zapomniana… a już kąpieli w niej chyba nikt sobie nie
wyobraża. Tymczasem jeszcze kilka lat temu nazwałabym ten teren Wiejskim
Ośrodkiem Sportu i Rekreacji i nie
byłoby w tym absolutnie przesady. Podczas wakacji cała młodzież goleszowska i
okolicznych wiosek gromadziła się tu na wspólnej kąpieli. Tak właśnie! Spędzaliśmy
tu nawet kilka godzin dziennie, kąpiąc się, grając w piłkę i babingtona. To
tutaj był nasz pierwszy kontakt z dużym kąpieliskiem i z nauką pływania. Nikt
wtedy nie myślał o wizycie na basenie, no bo po co? skoro tu wszystko było za
darmo, bez ograniczeń czasowych, a w dodatku blisko domu! I chyba tamte czasy
już nigdy nie wrócą. Tak jak w modzie obserwujemy co jakiś czas powrót starych
trendów, tak wydaje się, że te czasy świetności Wisienki minęły bezpowrotnie.
Na szczęście w mojej pamięci na zawsze pozostanie inny obraz mojej przydomowej
rzeczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz