sobota, 28 marca 2015

Plac zabaw w Goleszowie



Wiosenne promienie słońca sprawiają, że mamusie coraz chętniej wychodzą na spacer ze swoimi pociechami. Niestety na terenach wiejskich często brakuje takich publicznych miejsc do zabaw, gdzie rodzice ze swoimi dziećmi mogliby miło spędzić czas.

Na szczęście rodzice z Goleszowa nie muszą mieć już takich dylematów. Wieś wzbogaciła się bowiem o nowy obiekt użyteczności publicznej – plac zabaw, z którego można już korzystać. Usytuowany jest on w centrum wioski, nieopodal sklepu oraz Ochotniczej Straży Pożarnej. Powstał na terenie działki należącej do Gminy Mielec. Plac jest ogrodzony, bokami przylega do ogrodzeń prywatnych posesji, wzdłuż których zasadzono iglaki. Teren skwerku został staranne zaplanowany, z wydzielonym miejscem na piaskownicę, ławeczkę, oraz różnorodne zabawki rzecz jasna! Zasadnicza cześć placu wyłożona jest miękką nawierzchnią, a na niej usytuowane są:  huśtawki, wieża ze zjeżdżalnią , pociąg. Znalazł się tam także przyrząd do ćwiczeń, dzięki któremu przy okazji opiekun może aktywnie spędzić czas. A dla leniwszych – jest ławka!





Mieszkańcy Goleszowa nie kryją radości, ale w końcu niecodziennie oddaje się do użytku taką inwestycje, niby małą aczkolwiek bardzo znaczącą dla lokalnej społeczności, a zwłaszcza dla najmniejszych jej członków. Spełniło się marzenie wielu dzieci jak i rodziców, bowiem teraz mogą wspólnie miło i bezpiecznie spędzić czas. Tym bardziej, że do tej pory centralnym miejscem dokąd udawano się na spacer z dzieckiem był … most na tutejszej rzece Wisience, ale to oczywiście ani ciekawe ani bezpieczne dla maluszków, nie to co plac zabaw. Tak więc decydenci, którzy przyczynili się do jego powstania powinni być dumni ze swojej decyzji, a radość i uśmiechnięte buzie bawiących się tu dzieci niech będą dla nich najlepszym podziękowaniem. 

A wszystkim maluszkom korzystającym z placu zabaw życzymy udanej zabawy!

poniedziałek, 23 marca 2015

Gryf przemówił ludzkim głosem



O mieleckim Gryfie, a raczej Pani Gryf tylko że z jajami pisałam już posta (http://okiemjoanny-mielec.blogspot.com/2015/01/gryf-to-kobieta-bya.html ),  z resztą kto o nim nie pisał! I wydawało się, że już wszystko o Gryfie zostało powiedziane i przeczytane, ale nic bardziej mylnego! Mieleccy włodarze poszli za ciosem i postanowili nie dać o nim zapomnieć i dostarczyć kolejnego materiału na posta, newsa, felieton, artykuł itp.

Od kilku dni słyszeliśmy z ust urzędników tylko lakoniczną zapowiedź - bez podawania szczegółów - tego, że o Gryfie znowu będzie głośno. Swoją drogą  świetne stopniowanie napięcia! Ale teraz już wszystko jasne! Dziś legendarny stwór został zaprezentowany z nowym atrybutem i to w samo południe (…)! Po naciśnięciu guzika znajdującego się na kamiennej tablicy przemówił on ludzkim głosem, a z jego ust (a raczej głośnika) usłyszeliśmy historię Mielca. A i to nie koniec niespodzianek! Bo jak zapowiedział Pan Myśliwiec: „w zależności od zbliżających się okazji, Gryf będzie pozdrawiał dzieci, kobiety, zakochanych, a w okresie świątecznym będzie składał życzenia”. Jak dla mnie trochę to takie infantylne, no i głos lektora jak na lekkim kacu… Z resztą tak sobie myślę, że w co by Gryfa nie wystroić, co by mu nie dorobić, to i tak na pierwszy rzut oka będą rzucać się jego pokaźnych rozmiarów genitalia, i to one bardziej zapadną w pamięci odwiedzającym niż nowa jego umiejętność.

I jeszcze raz przytoczę wypowiedź byłego już prezydenta Chodorowskiego odnośnie ów monumentu: „bo jeśli w tym miejscu pojawi się jeszcze jeden atrakcyjny element, który świadczy przecież o naszych korzeniach i przeszłości, to z pewnością rynek stanie się miejscem odwiedzanym jeszcze chętniej”. Czy nowa umiejętność bestii  przyciągnie jeszcze więcej turystów? Czas pokaże. Jedno natomiast jest pewne: Gryf to naprawdę niezła reklama dla Mielca, bo czy atrakcja?  - mam wątpliwość, ale reklama na pewno! I jakże niezwykle skuteczna skoro wszyscy o tym piszą i mówią. Specjaliści od promocji mają łeb na karku!

poniedziałek, 16 marca 2015

Sezon rowerowy czas zacząć!



Pierwsze cieplejsze dni po zimie sprawiają, że ciągnie nas na rower. Czas więc przygotować się do sezonu, bo wiosna u progu. Zanim jednak wsiądziemy na nasz jednoślad po zimowej przerwie musimy go odpowiednio przygotować do jazdy. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta–od tego zależy nasza wygoda i bezpieczeństwo.
Pedałować każdy może
Każdy rodzaj aktywności fizycznej wpływa pozytywnie na nasze zdrowie, samopoczucie i sylwetkę. Jazda na rowerze także. Wyjątkowo korzystnie wpływa na naszą wydolność, a ponieważ jest to sport uprawiany na świeżym powietrzu dotleniamy się.  Pozwala nam to zrelaksować się po pracy, pozbyć się nagromadzonego napięcia i stresu. Poza tym wzmacniamy mięśnie niemal całego ciała i utrzymujemy zgrabną sylwetkę. Przejażdżki rowerowe mogą być świetną formą wspólnego spędzania czasu z rodziną.
 Jazda na rowerze staje się coraz popularniejszą formą aktywności fizycznej.  Być może dlatego, że nie jest aż tak drogim wydatkiem, nie trzeba kupować voucherów do klubów czy siłowni, nie wymaga ciągłego wydawania pieniędzy na paliwo, nie zanieczyszcza środowiska, a co najważniejsze pedałować może każdy, niezależnie od wieku.
Zanim wyruszysz w drogę przygotuj siebie i rower
Nasze mięśnie po zimie mogą być nieco zastałe więc najlepiej wcześniej zacząć od ćwiczeń rozciągających .W ten sposób unikniemy zakwasów. Trzeba pamiętać o odpowiednim stroju: wygodnych, miękkich butach, odpowiednich spodniach – getrach lub ze ściąganymi nogawkami, ażeby nie wkręciły się w łańcuch, u góry najlepiej jest ubierać się na cebulkę, a na głowę kask, no i bidon z wodą.
Następny krok to przegląd naszego roweru. Najprostszą opcją jest oddanie go do serwisu, gdzie fachowiec za niewielką opłatą sprawdzi sprzęt (w mieleckich serwisach cena ta oscyluje w granicach  50zł), ale nie oszukujmy się - większość z nas robi to na własną rękę. Pamiętajmy więc o kilku podstawowych kwestiach:


 
 
Pamiętaj o przestrzeganiu przepisów ruchu drogowego
Za nieprzestrzeganie przepisów możemy dostać po kieszeni. Mandacik zapłacimy między innymi za:  jazdę po chodniku jeśli są wyznaczone szlaki rowerowe; przejeżdżanie rowerem przez przejście dla pieszych (zejdź i przeprowadź!); jazdę bez trzymanki (kierownicę należy trzymać przynajmniej jedną ręką,  jak również stopy na pedałach); chwytanie się innych pojazdów. Na rowerach nie można jeździć obok siebie, obowiązuje jazda gęsiego. I niech nikomu nie przyjdzie do głowy wsiadać na rower po spożyciu alkoholu!
Trasa Chrząstów - Chorzelów
Na rowerze można jeździć bez ograniczeń, odwiedzając przeróżne miejsca, zatrzymując się w dowolnym momencie. Ja ze względu na obowiązki muszę ograniczać się do weekendowych wycieczek rodzinnych. A ponieważ zawsze wtedy mam przy sobie moich dwóch małych, kochanych „podróżników” dlatego ograniczam wyjazdy do chrząstowsko-chorzelowskiego podwórka, aby w razie „w” móc w miarę szybko wrócić do domu. Ale i tu jest gdzie pojeździć. Rzeka Wisłoka stwarza duże możliwości zwłaszcza po remoncie wałów w Chrząstowie. Wzdłuż wałów biegną bowiem ścieżki, które doskonale nadają się do przejażdżki rowerowej. I nie jest to mały odcinek, bo można nimi pokonać w sumie ok. 5 kilometrowy dystans (zaczynając od strony Brzyścia, przez Chrząstów, aż do granicy ze Złotnikami).
Można także zaplanować trasę z Chrząstowa do Chorzelowa (droga Chrząstów –Grobla), obok Dworku i Instytutu Zootechniki, gdzie można z dziećmi dojechać do Klubu Jeździeckiego Przedświt mieszczącego się w chorzelowskiej stadninie koni. Następnie można tą trasę przedłużyć jadąc dalej w kierunku bloków, aż do skrzyżowania, po czym udać się w kierunku kościoła, SOKiS-u, do placu z kapliczką (Miejsce Pamięci Poległych za Ojczyznę) i szkoły, i dalej drogą Chorzelów–Górki wrócić ponownie na trasę Chrząstów – Grobla. Lub inna opcja: spod kościoła udać się w stronę SOKiS-u, a następnie prosto w kierunku Złotnik (Kolonia Złotnicka) dojeżdżając do głównej drogi Chrząstów–Złotniki.