piątek, 30 stycznia 2015

Wakat w rządzie



Pani Sulik nie jest już rzecznikiem prasowym rządu. Uff! nareszcie! rzekłabym! Na szczęście nie piastowała tego stanowiska długo, bo od 23 września 2014 roku. Zamieszanie wokół jej dymisji skłoniło mnie do przyjrzenia się nieco bliżej tej sprawie. 

Jaki powinien być idealny rzecznik prasowy rządu?
 „Powinien mieć dobrą prezencję, być elokwentnym, błyskotliwym rozmówcą, czasem dowcipnym a równocześnie poważnym, punktualnym, mieć zawsze naładowany telefon i nie obrażać się na dziennikarzy jeśli dzwonią nawet po 22 – to przymioty, które najczęściej przytaczają dziennikarze. Tak sobie myślę, że pani Sulik urody pani Ogórek nie ma, ale ostatecznie całkiem dobrze prezentowała się przed kamerą, dobrze dobrane okulary, przyciągająca uwagę czerwona szminka. Dla mnie natomiast nie do zniesienia była jej zawsze kwaśna mina (chyba, że taki ma na „stałe” wyraz twarzy) no i ten okropnie przepalony głos… Przedstawiciele mediów zarzucali jej natomiast, że nie odbierała od nich telefonów, nie odpisywała na e-maile, często odmawiała uczestnictwa w programach publicystycznych i to w ostatniej chwili. A chyba właśnie zadaniem rzecznika jest rozmawianie z dziennikarzami, a nie unikanie ich. Przecież za to właśnie bierze pieniądze.  W ogóle w tych urzędach i instytucjach funkcjonuje cała gromada rzeczników, którzy najchętniej w ogóle nie chcieliby mieć do czynienia z mediami. Ich rola sprowadza się do redagowania stron internetowych i odsyłania do nich zainteresowanych. 

Rzecznik rządu powinien cieszyć się całkowitym zaufaniem premiera. Pani Sulik spełniała ten warunek. Szefowa bezgranicznie jej ufała, no ale w końcu to psiapsiółki. Tymczasem rzeczniczka bardziej dbała o swój wizerunek (kreując się na Sharon Stone) niż swojej przełożonej. Było jej w mediach jak na lekarstwo, a pani Kopacz zaliczała kolejne medialne wtopy osłabiając swój wizerunek. A to właśnie rzecznik jest od tego, żeby odciążyć premiera, brać na siebie niewygodne pytania dziennikarzy. No ale tak się wychodzi jak na strategiczne stanowiska zatrudnia się kumoszki i darzy się je bezgranicznym zaufaniem. Te rządy Rzeczpospolitej Babskiej mogą nie wyjść na dobre społeczeństwu, rządzącym jak i samej matce przełożonej. 

Rzecznik musi mieć także całkowite zaufanie struktur partyjnych. Dlatego najlepiej jeśli jest nim właśnie polityk z tej partii, który zna wszystkie kulisy i całą strategię rządzenia. I to zdaje się być kluczową sprawą jeśli chodzi o dymisję Sulik. Ona była tą z zewnątrz, a do tego nie darzona sympatią przez członków PO. Ktoś w końcu zauważył jej niekorzystny wpływ, więc trzeba było odczepić wagon od lokomotywy. I nadarzyła się wspaniała okazja, bo oto na jaw wyszły konsultacje z Wiplerem. Gdyby była kompetentną rzeczniczką to za takie „coś” wylądowałaby najwyżej na dywaniku, a „żelazna dama” pogroziłaby jej palcem. A jakby wyszło na jaw, że sprzątaczka z kancelarii premiera wycierała kurze Kaczyńskiemu z biurka to też musiałaby odejść, chociaż dobrą jest pracownicą??? Analogiczna sytuacja była z panem Hofmanem. Umówmy się, że te wybryki madryckie nie były aż takiego kalibru, ażeby wyrzucać go z hukiem z partii. Ale obawiano się młodego, dynamicznego, z aspiracjami polityka, że przyćmi najjaśniejszą gwiazdę – prezesa. Tylko Hofman w przeciwieństwie do Sulik nie unikał dziennikarzy, wręcz przeciwnie, miał niesamowite parcie na szkło i władzę, więc też poszedł do odstrzału. 
  
 Obecnie trwają poszukiwania osoby, która obejmie wakat. Najczęściej wymieniane są 3 osoby: Ireneusz Raś, Małgorzata Kidawa – Błońska (chociaż podobno między nią a premier nie ma chemii) i Sławomir Nitras. Ale mi przyszła do głowy jeszcze jedna osoba - Janusz Piechociński (koalicjant). Marny z niego minister gospodarki, mało dynamiczny, ale jednego nie można mu odmówić-elokwencji. „Pisze, przemawia, deklamuje – Janusz Piechociński, człowiek niezliczonych talentów” W głowie mam ciągle jego płomienną przemowę podczas uroczystości upamiętniających rocznicę wybuchu II wojny światowej, te patetyczne słowa, odpowiednie natężenie głosu, dykcja… czy też wzruszający list do studentów… Może lepszym byłby rzecznikiem niż ministrem.  

W obliczu zbliżających się kampanii wyborczych pani premier musi naprawdę dobrać na to stanowisko odpowiednią osobę, bo to zaplecze jej „lojalnych współpracowników” coraz bardziej topnieje. Jeszcze do niedawna kroczyła korytarzem sejmowym otoczona wianuszkiem przyjaciół z Sulikową na czele, a teraz chodzi nieco osamotniona - ze strażą marszałkowską. Takie osamotnienie w roku wyborczym nie wróży dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz